Prawdopodobne dalsze zaostrzenie pandemicznych obostrzeń w Polsce, po tym jak dziś liczba nowych przypadków koronawirusa sięgnęła prawie 30 tys., również dokłada cegiełkę do osłabienia krajowej waluty.
O godzinie 11:19 euro drożało o 0,5 gr do 4,6240 zł, szwajcarski frank o 0,4 gr do 4,1780 zł, a dolar o 1 gr do 3,9090 zł i jest dziś najdroższy od prawie 5 miesięcy.
Rynkowych nastrojów nie zdołały poprawić, opublikowane rano, świetne odczyty marcowych indeksów PMI dla głównych europejskich gospodarek. Zwracają uwagę zwłaszcza dane dla Niemiec, gdzie kondycja sektora przemysłowego mierzona zmianami indeksu PMI, była najlepsza w sięgającej 1996 roku historii tego badania. Indeks PMI dla usług natomiast niespodziewanie wrócił powyżej granicy 50 pkt., sygnalizując wyjście sektora usługowego z recesji (pomimo trwającej pandemii w Niemczech) i notując najwyższe odczyty od 7 miesięcy.
Brak silnej rynkowej reakcji na indeksy PMI nie oznacza jeszcze, że inwestorzy wyrzucili te dane do kosza, skupiając się tylko na obecnej trudnej sytuacji epidemicznej i przedłużanych lockdownach w Europie. Jest jeszcze szansa, że po południu nastroje na rynkach poprawią się. I to rezonowałoby również na notowania złotego. W praktyce jednak obawy przed zapowiedzianym przez premiera na czwartek ogłoszeniem nowych restrykcji wezmą górę i nie pozwolą złotemu na odrobienie przedpołudniowych strat. Szczególnie w relacji do dolara, który po wybiciu powyżej 3,90 zł i teście 5-miesięcznych maksimów, ma otwartą drogę nawet do 3,95 zł.