Przypomnijmy, że w ubiegłą środę prezydent Rosji Władimir Putin poinformował, że będzie się domagał od „nieprzyjaznych państw”, aby płaciły za dostawy rosyjskiego gazu ziemnego w rublach. Do grona tego zaliczane są m.in. Stany Zjednoczone, Ukraina, czy kraje członkowskie Unii Europejskiej.
Żądania Kremla w tej sprawie odrzucili w poniedziałek ministrowie odpowiedzialni za gospodarkę w krajach grupy G7. W ich ocenie jest to jednostronne łamanie umów przez Rosję. Jak podkreślił niemiecki minister gospodarki Robert Habeck zawarte umowy są w mocy, a zaangażowane w nie przedsiębiorstwa dochowają wierności umowom. - Oznacza to, że płatność w rublach jest niedopuszczalna, a dotknięte przedsiębiorstwa są nakłaniane do niestosowania się do wymagań – powiedział Chabek.
Jak podała agencja Nexta, powołując się na źródła w Komisji Europejskiej, podobne stanowisko w tej sprawie wyraziła Unia Europejska, która również odrzuca żądania Rosji dotyczące zapłaty za gaz w rublach.
Rzecznik Putina: Nie ma płatności, nie ma gazu
O możliwość realizacji takiego scenariusza pytany był w rozmowie z telewizją PBS rzecznik Władimira Putina Dmitrij Pieskow. Stwierdził on, że nie wie, co się stanie, gdy Unia Europejska odmówi płacenia za dostawy gazu rublami. Według Pieskowa, gdy w Europie zapadnie ostateczna decyzja, to rosyjskie władze "przeanalizują, co można zrobić".
– Zdecydowanie nie zamierzamy angażować się w działalność charytatywną i za darmo wysyłać gaz do Europy Zachodniej – stwierdził Pieskow. – Nie ma płatności – nie ma gazu – dodał.
Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport
Czytaj też:
Zachodowi brakuje konsekwencji. Rubel niepokojąco szybko nadrabia straty