Dwie trzecie Polaków boi się wzrostu inflacji po wyborach

Dwie trzecie Polaków boi się wzrostu inflacji po wyborach

Adam Glapiński
Adam Glapiński Źródło:PAP / Radek Pietruszka
Mimo najnowszych danych GUS dotyczących inflacji większość obywateli nadal żyje w strachu, że po wyborach trend spadkowy się odwróci. Ponad 67 proc. Polaków deklaruje takie obawy.

Główny Urząd Statystyczny podał 13 października ostateczny odczyt inflacji za wrzesień 2023 roku. To ostatnie tego typu dane przed niedzielnymi wyborami parlamentarnymi.

Inflacja w Polsce w dół

Inflacja konsumencka wyniosła 8,2 proc. w ujęciu rocznym we wrześniu 2023 r., podał Główny Urząd Statystyczny. W stosunku do poprzedniego miesiąca ceny towarów i usług spadły o 0,4 proc. Wynik jest zgodny z szybkim szacunkiem, który GUS opublikował pod koniec września. Jest to tym samym pierwszy tak dobry wynik, jaki odnotowano od ponad roku. Po raz ostatni jednocyfrową inflację w Polsce odnotowano w lutym 2022 roku, czyli na początku wojny na Ukrainie. Wyniosła ona wówczas 8,5 proc. Od tamtej pory wskaźnik rósł, osiągając rekordowy poziom 18,4 proc. w lutym tego roku.

Polacy boją się powrotu wysokiej inflacji

W ogólnopolskim badaniu UCE RESEARCH i platformy ePscyholodzy.pl ponad 67 proc. Polaków zadeklarowało, że obawia się wzrostu inflacji po wyborach parlamentarnych. Jak komentuje Michał Pajdak, wykładowca akademicki i współautor badania z platformy ePsycholodzy.pl, coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z tego, że inflacja jest sztucznie obniżana. Bazuje ona na tzw. koszyku inflacyjnym. Czasowa ingerencja w wybrane jego składniki powoduje efekt zduszenia inflacji. To sugeruje wyborcom niepewność i zależność od partii rządzącej.

– W sytuacji trwającej wojny u granic, niespokojnego Bliskiego Wschodu i drożejącej ropy naftowej, trudno oczekiwać podtrzymania trendu spadającej inflacji. Zapowiedzi polityków w zakresie ochrony rynku żywnościowego przed importem płodów rolnych z Ukrainy z pewnością będą potęgować wzrost cen. Natomiast nie istnieje jeden pewny scenariusz powyborczy. Dużo zależy od wyników i spełniania przez partie ich obietnic – dodaje Michał Pajdak.

Kto najbardziej boi się wzrostu inflacji?

Według sondażu częściej obawiają się wzrostu inflacji po wyborach kobiety niż mężczyźni. Ponadto deklarują to głównie osoby w wieku 25-34 lat, z miesięcznymi dochodami netto na poziomie 5000-6999 zł, z wykształceniem wyższym oraz z miast liczących od 200 tys. do 499 tys. mieszkańców.

– To zbiorowość ludzi doskonale kalkulujących, że wkrótce na pewno wzrosną ceny paliw i niektórych artykułów żywnościowych, w tym importowanych. Złotówka raczej mocna nie będzie w najbliższym czasie. Przed Bożym Narodzeniem dojdzie podażowy i popytowy bodziec podnoszący ceny. Konsumenci i firmy będą się już wtedy przygotowywać do nowych poziomów kosztów w związku z powracającym w styczniu 2024 roku VAT-em na żywność – przewiduje dr Maria Andrzej Faliński, były wieloletni dyrektor generalny POHiD-u.

Z kolei dla Michała Pajdaka, ww. wyniki są zaskakujące. Według innych badań, inflacji z reguły najbardziej obawiają się seniorzy, którzy doświadczają zwiększonych wydatków związanych z ochroną zdrowia, przy jednoczesnej mniejszej dynamice wzrostu emerytur. Z kolei osoby dobrze zarabiające zwykle dysponują nadwyżkami i oszczędnościami. W ich przypadku temat inflacji rzutuje na spadek siły nabywczej odkładanych środków. Tutaj jest inaczej.

– Mówimy tu o dobrze zarabiających Polakach ze średnich miast, w wieku 25-34 lat. To grupa osób spłacających raty kredytu mieszkaniowego, w ogóle żyjąca na kredyt, często w jednoosobowych gospodarstwach domowych. Wzrost stóp procentowych, inflacja i spadek wartości złotego to dla niej największe zagrożenia – wyjaśnia ekspert z platformy ePsycholodzy.pl.

Tylko 16 proc. Polaków nie martwi się inflacją

Niespełna 16 proc. badanych nie ma zdania na ww. temat. I niewiele więcej osób, bo niecałe 17 proc. rodaków, zapewniło w badaniu, że nie obawia się wzrostu inflacji po wyborach. Te ostatnie deklaracje częściej padały od mężczyzn niż od kobiet. Głównie mówiły to osoby w wieku 75-80 lat, z miesięcznymi dochodami netto 7000-8999 zł, z wykształceniem średnim oraz z miejscowości liczących od 5 tys. do 19 tys. mieszkańców.

– Temat inflacji generuje ogólny niepokój. Ludzie rozmawiają o podwyżkach cen i spadku dochodów z rodziną i ze znajomymi. Wiele starszych osób przypomina sobie sytuację gospodarczą lat 80. i 90. XX wieku oraz jej skutki, a także długoterminowy proces wychodzenia z recesji. Te doświadczenia pozostają w pamięci na lata. Do tego kobiety reagują bardziej emocjonalnie. To efekt tradycyjnego modelu rodziny, w której to one odpowiadają za zakupy i domowy budżet. Z kolei osoby o niskich kwalifikacjach i pracujące na część etatu mogą obawiać się zwolnień w przypadku ograniczenia produkcji – podsumowuje współautor badania.

Czytaj też:
Warzywa i owoce znów drożeją. „Różnice widać gołym okiem”
Czytaj też:
Manipulacja przy obliczaniu inflacji? GUS: To absurd

Opracował:
Źródło: WPROST.pl / GUS / MondayNews