Polska jest ważnym producentem polskiej żywności, a głównym importerem naszych produktów spożywczych są rynki europejski. Coraz częściej producenci poszukują rynków zbytu poza Europą, i to z licznymi sukcesami. W panelu dyskusyjnym poświęconym polskiej sile eksportowej wzięli udział: Marcin Zieliński, dyrektor ds. sprzedaży i rozwoju spółki Makarony Polskie S.A., Karolina Zajezierska, wiceprezeska NOWEL, Robert Wawro, wiceprezes Grupy Maspex, Adam Nowak, wiceminister rolnictwa, Bill Derrenger, dyrektor operacyjny LipCo Foods International, oraz Szymon Borucki, manager ds. rozwoju rynków zagranicznych w Grupie Polmlek.
Ekspansja zagraniczna
Podczas dyskusji przedstawiciele producentów żywności pokazywali m.in. przykłady udanych ekspansji zagranicznych i potencjału eksportowego polskiej żywności.
– Osiągnęliśmy niemal 10 mld złotych obrotu. Codziennie skupujemy 4,5 mln litrów mleka i przerabiamy około 3 mln litrów serwatki w naszych polskich zakładach. Jeśli chodzi o eksport, warto zauważyć, że Polska, jako kraj, produkuje o wiele więcej mleka, niż jest w stanie spożyć. Polscy producenci muszą ulokować dodatkowe wolumeny na rynku międzynarodowym. W Polmleku struktura sprzedaży przedstawia się następująco – w 55 proc. produkcji sprzedajemy na rynku krajowym, a w 45 proc. to eksport. Eksportujemy do 140 różnych krajów, rozwoju upatrujemy w wysokospecjalistycznych produktach. Sprzedaż odnosimy do podstawowych komodytów mlecznych – lokowanych poza Europą, jak mleko w proszku czy sery. Kilkanaście lat temu zdecydowaliśmy się podjąć ryzyko i stworzyć największą w Europie środkowo-wschodniej fabrykę proszków mlecznych i przetwórstwa serwatki, by wyjść poza wspomniany komodyt. Wytwarzamy dzięki temu ok. 10 proc. europejskiej produkcji białka WPC80, które znajduje zastosowanie w segmencie sports i nutrition, jak i w farmacji – powiedział Szymon Borucki.
– My rozróżniamy dwa podejścia. Po pierwsze sprzedaż przez oddziały zagraniczne, przez które przechodzi 75 proc. naszej sprzedaży zagranicznej. Ta strategia polega na budowaniu silnych brandów i ona nie różni się od tej, którą prowadzimy na rynku lokalnym. Po drugie sprzedaż eksportowa, jesteśmy obecni na większości rynków świata. Tutaj sukces zależy od naszych partnerów. Jeśli trafimy na dobrego partnera, a tak jest np. w Mongolii, gdzie odnosimy duże sukcesy, mimo, że nie mamy tam swoich struktur sprzedażowych – powiedział Robert Wawro.
Potencjał i wyzwania
– Wraz ze wzrostem eksportu widzimy, że dzięki aktywności przetwórców i łańcucha dostaw mamy rosnący bilans handlowy, co jest wielką korzyścią dla całego kraju. Zdecydowana większość naszego eksportu trafia do Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii. To są naturalne rynki zbytu. Myślę, że jest to dla wszystkich podmiotów wartość dużo większa, niż ponad 300 mld złotych, które trafiły do przetwórców w ramach wspólnej polityki rolnej i działań przeznaczonych dla tego sektora – powiedział Adam Nowak. Dodał, że trendy demograficzne sprawiają, że rynki lokalne się kurczą, dlatego ekspansja eksportowa jest niezwykle ważna.
Nie oznacza to jednak, że eksporterzy nie napotykają na problemy i przeszkody, które spowalniają proces eksportu. Są pewne pola, na których producenci żywności oczekują systemowych zmian.
– Przez ostatnie 20 lat bardzo zmieniło się podejście agencji rządowych do producentów i poprawiła się znacząco współpraca. Jeśli chodzi o miejsca i pola, gdzie widziałbym większą możliwość wsparcia, to w przypadku producentów spożywczych, jeśli chcemy eksportować produkty, każdy zakład, który jest objęty inspekcją weterynaryjną, musi otrzymać pozwolenie eksportowe. Często zdarza się tak, że te procedury na którymś etapie stają w miejscu i tracimy czas. Mamy bazę klientów, mamy kontrakty, a nie możemy wyeksportować produktu. Tu jest pole dla ambasad, konsulatów i agencji rządowych, aby mogły upłynnić ten proces – powiedział Szymon Borucki.
Czytaj też:
Prezes NBP: Inflacja niestety może wzrosnąćCzytaj też:
Kebab w Niemczech mocno zdrożał. Niecodzienny pomysł polityków