Niemieckie firmy skarżą się na wysokie ceny gazu i tną inwestycje

Niemieckie firmy skarżą się na wysokie ceny gazu i tną inwestycje

Gazociąg Jamalski
Gazociąg Jamalski 
Około 40 proc. niemieckich firm już odczuwa skutki rosnących cen energii, a prawie połowa chce ograniczyć inwestycje z powodu rosnących kosztów energii – informuje Reuters, powołując się na ankietę, której wyniki zostały przedstawione w poniedziałek.

Około 46 proc. firm zadeklarowało chęć ograniczenia inwestycji z powodu rosnących cen energii, a jedna czwarta firm spodziewa się, że w drugiej połowie roku będzie obciążona szokiem cenowym, wynika z badania Instytutu Ifo opublikowanego przez gazetę Augsburger Allgemeine.

Niemieckie firmy podwyższą ceny usług, by zrekompensować koszty podwyżki gazu

Badanie, w którym wzięło udział 1100 firm, głównie rodzinnych, wykazało, że co dziesiąta firma rozważała całkowitą rezygnację z najbardziej energochłonnych obszarów działalności, a 14 proc. bierze pod uwagę, że aby mieć środki na opłacanie rachunków za gaz, konieczne będzie zmniejszenie wielkości załogi. Jednym słowem: w co dziesiątej firmie pracownicy mogą zapłacić stanowiskami za wysokie ceny gazu. Redukcja zatrudnienia to ostateczność: wcześniej koszty energii zostaną przerzucone na ostatecznych odbiorców towarów i usług.

Prawie 90 proc. ankietowanych firm przewiduje, że będzie musiało uciec się do podwyżek. Jako że nie można nieustannie przerzucać kosztów na klientów, to firmy mają świadomość, że muszą dostępnymi sposobami ograniczać koszty. Trzy czwarte ankietowanych przedsiębiorstw rozważa zwiększenie inwestycji w kierunku poprawy efektywności energetycznej.

„Potrzebujemy polityki, która naprawi to zakłócenie konkurencji i powstrzyma gwałtowny wzrost cen energii” – powiedział Rainer Kirchdoerfer, członek zarządu Fundacji na rzecz Firm Rodzinnych, która zleciła badanie.

Olaf Scholz nie daje się przekonać do dalej idących sankcji na rosyjskie surowce

Koalicja rządząca w Niemczech poinformowała w zeszłym miesiącu, że państwo przeznaczy około 16 miliardów euro na pomoc konsumentom dotkniętym przez podwyżki cen energii. Poza tym Niemcy będą – podobnie jak reszta Unii Europejskiej – zmniejszać zależność od rosyjskiego gazu.

Kanclerz Olaf Scholz już na początku wojny na Ukrainie dał się poznać jako przeciwnik nakładania najdalej idących sankcji na Rosję. Jego przekonania o braku zasadności embarga na gaz i ropę nie zmieniły nawet ujawniane w kolejnych dniach akty bestialstwa, których dopuszczali się rosyjscy żołnierze na Ukrainie. Prawie dwa miesiące od ataku, kanclerz nadal nie uważa, że embargo postulowane przez wiele rządów i wskazywane przez ekspertów jako skuteczne narzędzie uderzenia w finanse Rosji, ma sens.

W rozmowie z tygodnikiem „Der Spiegel” wyraził opinię, że zakaz importu rosyjskiego gazu nie sprawi, że wojna się skończy, a jedynie doprowadzi do kryzysu ekonomicznego w Europie i bezrobocia.

Niemcom gazu nie zabraknie, chodzi o biznes

Niemcy aż w 55 proc. polegają właśnie na gazie z Rosji. Dr hab. Mariusz Ruszel profesor Wydziału Zarządzania Politechniki Rzeszowskiej przekonywał jednak w rozmowie z „Wprost”, że odcięcie od rosyjskiego gazu nie spowoduje, że w Niemczech go zabraknie. Przypomniał, że przepustowość wszystkich punktów wejścia do systemu gazowego u naszych zachodnich sąsiadów przekracza 300 mld m3 gazu rocznie. W ostatnich latach gospodarka niemiecka konsumowała do 90 mld m3.

Dlaczego Niemcy sprowadzają więcej gazu niż go potrzebują? Bo go reeksportują i zarabiają na tym duże pieniądze. Gdyby w systemie zabrakło surowca z Rosji, nasz sąsiad nie bardzo miałby co sprzedawać i przestałby być swego rodzaju hubem gazowym dla reszty Europy. To sprzeczne z niemieckimi interesami, niemniej do tego, by gospodarka działała, Niemcy wcale nie potrzebują kupować rosyjskiego gazu. Pytanie, o ile on jest aktualnie tańszy dla Niemiec niż gaz z Holandii i Norwegii? – wyjaśnił.

Czytaj też:
Olaf Scholz nadal nie widzi związku między embargiem na rosyjski gaz a osłabieniem Rosji

Opracowała:
Źródło: Reuters / Wprost / PAP