W środę po raz pierwszy od półtora roku Rada Polityki Pieniężnej zmienia stopy procentowe. Po serii nieustannych obniżek nastąpiła pierwsza od dziewięciu lat podwyżka. W tej „nowej rzeczywistości” kredytobiorcy muszą przywyknąć do wyższych rat kredytów (w tym tekście prognozujemy, ile może wynieść podwyżka), a oszczędzający mogą mieć nadzieję, że oprocentowanie w bankach pójdzie w górę. Od wielu miesięcy nasze pieniądze tracą na wartości, gdyż inflacja zalicza kolejne historyczne rekordy (5,8 proc. we wrześniu, wkrótce przekroczy pułap 6 proc.).
Niestety, w przypadku depozytów nie ma co oczekiwać świetnych ofert. Podstawowa stopa wzrosła z 0,1 proc. do 0,5 proc., a więc nadal znacznie poniżej poziomu inflacji. Jeszcze przed pandemią była na poziomie 1,5 proc. i utrzymywała się na nim przez kilka lat. Wprawdzie środowa podwyżka jest prawdopodobnie pierwszą z serii, ale na to, by trzymanie pieniędzy na lokatach chroniło kapitał, przyjdzie nam jeszcze poczekać.
Mimo wszystko jakieś podwyżki oprocentowania lokat są jak najbardziej spodziewane, ale chwilę zajmie, zanim banki przygotują ofertę. Czego możemy się spodziewać? Główny Analityk Expander Advisors Jarosław Sadowski pisze, że dziś powierzając bankowi kwotę 10 tys. złotych na rok, możemy liczyć na zaledwie kilkanaście złotych odsetek. Za kilka miesięcy ten przeciętny zwrot powinien wzrosnąć do około 30-40 złotych (po opodatkowaniu). Wciąż nie będą to kuszące odsetki, ale bez wątpienia wyższe niż dziś.
Czytaj też:
Podniesienie stóp procentowych. Decyzja cieszy ekonomistów, martwi sposób jej podjęcia