Kontrowersje wokół cen w stołówce sejmowej. „Ja bym dał posłom nawet za darmo, żeby tylko mądrze głosowali”

Kontrowersje wokół cen w stołówce sejmowej. „Ja bym dał posłom nawet za darmo, żeby tylko mądrze głosowali”

Budynek Sejmu RP
Budynek Sejmu RP Źródło:Shutterstock / Grand Warszawski
Stołówka w Sejmie jest zbyt tania, a posłowie jedzą za półdarmo? Postanowiłem sprawdzić informacje, które nagłośniła posłanka Klaudia Jachira.

„Dosyć już narzekania na drożyznę! Oto menu w lokalu, gdzie nie ma , a wszyscy dostają podwyżki: kompot 1 zł, kawa 3 zł, zupa 3 zł, drugie danie 12 zł, ciastko 5 zł, surówka 4 zł, lunch 14 zł Kto zgadnie, gdzie to jest?” – napisała pod koniec listopada posłanka Klaudia Jachira z Koalicji Obywatelskiej, czym ponownie wywołała ożywioną dyskusję i wiele komentarzy. Zastrzeżenia posłanki wydają się o tyle zasadne, że Polacy coraz bardziej odczuwają rosnące ceny żywności.

Wpis parlamentarzystki poniósł się szerokim echem, ale był niekompletny. Sugerował, że z usług restauracji korzystają posłowie i że takie ceny sprawiają, że biznes nie jest dochodowy. Postanowiłem sprawdzić, jak wyglądają fakty i popytać innych parlamentarzystów o ich opinię.

twitter

W restauracji sejmowej jest zbyt tanio?

Na pierwszy ogień weźmy ceny. Czy są one aż tak niskie? To bardzo względne. Porównując je do innych restauracji w okolicach ul. Wiejskiej, na której mieści się budynek parlamentu – zapewne tak. Jednak patrząc już na cenniki barów mlecznych w centrum Warszawy, to porównanie nie jest już w ogóle szokujące. Stawki za posiłki są w tych dwóch przypadkach niemal identyczne. W barze mlecznym przy ul. Nowy Świat w Warszawie za zupę trzeba zapłacić od 3 do 5 zł, drugie danie to wydatek od 7 do 11 zł, a za surówkę trzeba dopłacić 4 zł.