Z najnowszego badania Instytutu Badań nad Rynkiem Pracy i Zawodami (IAB) w Norymberdze, które przywołuje „Deutsche Welle”, wyłania się bardzo zły obraz niemieckiego rynku pracy, który przez lata uchodził za wzorowy. Pod względem liczby godzin nadliczbowych zeszły rok był najgorszy od 2016 roku – wprawdzie było ich o około 100 milionów mniej niż rok wcześniej, ale za ponad połowę z nich – 775 milionów – pracownicy nie otrzymali wynagrodzenia.
Daje to średnio po 31 godzin nadliczbowych rocznie na pracownika.
W ogóle Niemcy pracują coraz więcej: z kwietniowych danych Niemieckiego Instytutu Badań Gospodarczych (DIW) wynika, że w zeszłym roku u naszym sąsiadów przepracowano 55 miliardów godzin. Jest to najwyższa liczba od ponad 30 lat.
Delikatnie wzrosło bezrobocie
Inne parametry również dowodzą, że nasz sąsiad wpadł w zadyszkę i nie umie wyjść na prostą. Liczba bezrobotnych w kwietniu wzrosła zarówno względem marca, jak i rok do roku. Bez pracy pozostają dwa miliony siedemset pięćdziesiąt tysięcy osób, o ponad 160 tysięcy więcej niż przed rokiem.
W marcu 2024 r. odnotowano w Niemczech spadek produkcji energii o 4,2 proc., a przemysł zużywa ponad jedną czwartą energii (27 proc. w 2021 r.), najwięcej chemiczny i metalurgiczny. Produkcja w budownictwie wzrosła o 1,0 proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca i 1,7 proc. rok do roku — podał przed kilkoma dniami Destatis, niemiecki urząd statystyczny.
Spada za to inflacja. Drugi miesiąc z rzędu jest na poziomie 2,2 procent.
Czytaj też:
Przeciętna pensja to 8408 zł brutto. Po drugiej strony mamy armię ludzi zarabiających minimum ustawoweCzytaj też:
Kebab w Niemczech mocno zdrożał. Niecodzienny pomysł polityków