„Cena oczywiście odgrywa bardzo ważną rolę w wyborze oferty, ale prócz niej powinniśmy się skupić na aspektach bezpieczeństwa. W analizach nie można pomijać np. założenia, że w trakcie leasingu samochód może ulec całkowitemu uszkodzeniu. Umowa leasingu w takim przypadku wygasa, a odszkodowanie wypłacone przez ubezpieczyciela może być niższe od sumy opłat, których oczekuje finansujący” – mówi w wywiadzie dla agencji informacyjnej infoWire.pl dr Sebastian Łukaszewski z Mojebankowanie.pl, portalu realizującego badanie Instytucja Roku, w ramach którego zbadano ostatnio, jak banki obsługują klientów zainteresowanych leasingiem.
Jest zatem ryzyko, że gdy auto (lub inny przedmiot, którego dotyczy umowa) zostanie zniszczone lub skradzione, klient będzie musiał ponieść dodatkowe koszty. Można ich jednak uniknąć – dzięki ubezpieczeniu GAP. Jak informuje Krzysztof Kozak, dyrektor ds. sprzedaży bankowej w Santander Leasing: „Jest ono ubezpieczeniem dodatkowym, uzupełnieniem ubezpieczenia komunikacyjnego. Pozwala zabezpieczyć stratę finansową wynikającą z kradzieży bądź zniszczenia przedmiotu leasingu […], nawet do 100% wartości przedmiotu z faktury zakupowej. GAP-em możemy objąć zarówno przedmioty nowe, jak i używane – pojazdy i maszyny, w tym samochody osobowe, ciężarowe, motocykle czy ciągniki siodłowe”.
Nie wszyscy klienci zdają sobie jednak sprawę z tego, że coś takiego jak ubezpieczenie GAP w ogóle istnieje. I tu pojawia się pewien problem. Ze wspomnianego badania wynika bowiem, że prawie połowa doradców bankowych, chociaż ma ubezpieczenie GAP w ofercie, nie informuje o nim klientów. Co więcej, 80% doradców dopytanych o to ubezpieczenie nie jest w stanie podać jego szczegółów…