Referendum nie zamknie sprawy wieku emerytalnego. Alternatywą są głosowe świadczenia

Referendum nie zamknie sprawy wieku emerytalnego. Alternatywą są głosowe świadczenia

Emeryci
Emeryci Źródło:Pixabay
Pytanie o wydłużenie wieku emerytalnego trafia w czułą strunę. Jak pokazują dane z zeszłego roku, prawie 90 proc. uprawnionych osób przeszło na emeryturę w ciągu pierwszego roku od uzyskania uprawnień, z czego ponad 70 proc. – zaraz gdy uzyskało do tego prawo. Polacy nie chcą dłużej pracować, ale z czasem będą musieli.

W referendum PiS chce pytać o wydłużenie wieku emerytalnego, a konstrukcja pytania wskazuje, że w odczuciu rządzących jego podniesienie jest jednym z największych niebezpieczeństw czyhających na Polaków. Zresztą nie tylko w Polsce temat budzi emocje: Francuzi wyszli na ulice, gdy rząd zapowiedział niewielkie wydłużenie wieku emerytalnego. Demonstranci, których dziennikarze pytali, dlaczego protestują, odpowiadali, że nie po to pracują ponad 30 lat, by ktoś kazał im zostawać w biurze choćby rok dłużej, a poza tym od dawna mają plan na czas po 60. urodzinach i nie obejmuje on ośmiogodzinnej zmiany w pracy.

Jeden z najniższych wieków emerytalnych

Tyle tylko, że z PKB na głowę w wysokości 39 tys. dolarów Francuzi mogą sobie na jakąś wybredność pozwolić. PKB per capita w Polsce to zaledwie 18 tys. dolarów, więc nasza pozycja negocjacyjna w tej sprawie jest wyraźnie mniejsza.

„Rzeczpospolita” zauważa, że w Polsce obecnie wiek emerytalny dla kobiet – 60 lat – należy do jednego z najniższych. Jesteśmy jednym z sześciu krajów, w których kobiety mogą wcześniej kończyć karierę zawodową niż mężczyźni. Nasza różnica pięciu lat jest zresztą największą w UE. Ponadto Polacy tak spieszą się na emeryturę, że mało który jest gotów odczekać choćby kilka miesięcy, by zwiększyć kapitał emerytalny. Prawie 90 proc. uprawnionych osób przeszło na emeryturę w ciągu pierwszego roku od uzyskania uprawnień, z czego ponad 70 proc. – zaraz gdy uzyskało do tego prawo.

Tego pośpiechu nie wyhamowały nawet zachęty podatkowe dla osób, które są w wieku emerytalnym, ale nie przeszły na emeryturę i są aktywne zawodowo. Wprowadziły je przepisy Polskiego Ładu. To nie znaczy, że osoby, które przekroczyły wiek emerytalny nie pracują: część z nich po nabyciu prawa do emerytury zatrudniła się ponownie.

Podnoszenie wieku emerytalnego. Proces na lata

Ekonomiści, którzy wzięli udział w ankiecie „Rz” kilka miesięcy temu są zdania, że temat wydłużania wieku emerytalnego wcale nie został jeszcze zakończony.

Prof. Marek Góra, ekonomista SGH, jeden z autorów reformy emerytalnej z 1999 r., uważa, że minimalny wiek emerytalny musi być równy dla kobiet i mężczyzn. Potrzebne jest także społeczne przygotowanie do dłuższej pracy. – To życiowe wyzwanie dotyczące ciągłej adaptacji kwalifikacji zawodowych do zmieniającej się sytuacji na rynku pracy, to styl życia, który ma fundamentalne znaczenie dla stanu naszego zdrowia. To w końcu, a może przede wszystkim, przyjęcie do wiadomości, że będziemy dłużej aktywni – powiedział.

W rozmowie z gazetą dodał, że ma świadomość, że politycy będą się obawiali zmiany prawnej i będą uciekać w dobrowolność dłuższej pracy.

Skutkiem niskiego wieku emerytalnego są niskie emerytury

Alternatywą dla krótszej pracy są niskie emerytury. Żyjemy coraz dłużej, więc obliczając miesięczne wpływy, ZUS dzieli zebrany kapitał emerytalny przez coraz większa liczbę miesięcy. Oczekiwaną długość życia kobiet w Polsce Eurostat szacuje na 79,6 lat, a mężczyzn na 71,6 lat. Kwota X podzielona przez 240 miesięcy, jakie statystycznie ma do przeżycia po 60. urodzinach kobieta, da mniejszą miesięczną sumę niż dzielona przez 180 miesięcy, które było aktualne kilka lat temu.

Drugą sprawą jest to, że coraz mniej osób pracuje na emerytury seniorów, a nasz system skonstruowany jest tak, że pieniądze na bieżące świadczenia pochodzą ze składek osób aktualnie aktywnych zawodowo.

Wysokość przyszłych emerytur. Bez dodatkowych oszczędności życie będzie trudne

Relacja emerytur do zarobków, czyli stopa zastąpienia, spada. Jeśli ktoś ma nadzieję, że po przejściu na emeryturę będzie mógł sobie pozwolić na wygodne (bez szaleństw, po prostu w miarę wygodne i przewidywalne finansowo) życie, to może się rozczarować. Bez dodatkowych oszczędności będzie to bardzo trudne.

W lutym tego roku prowadzący program „Newsroom” w Wirtualnej Polsce zapytał swojego gościa, dra Tomasza Lasockiego z wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego, na jaką emeryturę on, jako statystyczny 40-latek, może liczyć. Odpowiedzi mogą wyprowadzić z równowagi nawet najbardziej optymistycznie nastawioną wobec przyszłości osobę.

Dr Lasocki zaczął od tego, że w przypadku 40-latka „połowa kart jest już rozdana”. Wiele dla ostatecznego rozrachunku zależy od tego, jak go „potraktował rynek” w pierwszych latach aktywności zawodowej.

– Jeśli jako student pracował pan na zlecenie, a zakładam, że tak, to ma pan 5 lat nieskładkowych, które liczą się wyłącznie do tego, by dostać minimalną emeryturę. Jeśli pański ojciec skończył studia, to zwiększył w ten sposób emeryturę o 3,5 proc. Zupełnie zmieniły się zasady gry. W starym systemie wystarczyło pokazać 10 lat dobrej pracy, by ustalić wysokość emerytury. W nowym systemie nie jest wybaczona ani jedna składka – powiedział. – Przez 25 lat się tego nie nauczyliśmy i to nie dotarło do naszej świadomości.

Czytaj też:
ZUS pokaże hipotetyczną wysokość emerytury. Dla niektórych to może być szok

Czytaj też:
Młodzi spodziewają się emerytury „na bogato”. Niemile się zaskoczą

Źródło: Wprost / Rzeczpospolita / Wirtualna Polska