– To były najdroższe święta od lat. Drożyzna sprawiła, że musiałem zaciągnąć pożyczkę w banku — mówi pan Adam, ochroniarz z małej podwarszawskiej miejscowości. W tym roku oprócz świąt obchodził z żoną okrągłą rocznicę ślubu. – Swój przyjazd zapowiedziała cała rodzina. Nie było innego wyjścia – dodaje.
Drożyzna zmusiła klientów do wzięcia pożyczek
Ze skromnej pensji nie wystarczyło pieniędzy na wszystkie zakupy. – Chcieliśmy, żeby uroczystość wypadła jak najlepiej. Nie chcieliśmy z niczego rezygnować — mówi. Zdecydował się na szybką pożyczkę 1,2 tys. zł. Raty kredytu zostały rozłożone na rok. – Będę brał dodatkowe zlecenia i jakoś spłacę te raty — zaznacza.
O pożyczce na święta myślała także pani Stanisława, sprzedawczyni w niewielkim sklepie osiedlowym na warszawskim Mokotowie. Zmieniła zdanie niemal w ostatniej chwili. Jej mąż otrzymał najpierw emeryturę, później tzw. trzynastkę. – To nas uratowało przed wzięciem kredytu. Dzięki temu nie będziemy musieli teraz myśleć, jak spłacić raty — mówi.
Takich osób jak pan Adam czy pani Stanisława jest znacznie więcej. Wysoka inflacja i szalejąca drożyzna sprawiły, że osoby o niewysokich dochodach coraz mocniej zaciskają pasa. Czasami jednak i to nie wystarczy. Wielu z nich decyduje się na kredyty konsumpcyjne.
Liczba kredytów była zależna od daty świąt
Zdaniem ekspertów w tym roku klientów jest nieco mniej niż w poprzednich latach. – Przed Świętami Wielkanocnymi zauważyliśmy spadek ruchu o 10 proc., licząc rok do roku — mówi Marta Fila, marketing manager w firmie AIQLabs. Jej zdaniem portfel klienta jest po prostu słabszy niż jeszcze rok temu. Pożyczek byłoby znacznie więcej, gdyby nie tak korzystne ułożenie świąt w kalendarzu.
– Warto zwrócić uwagę, że tegoroczne święta przypadły na początek miesiąca, zapewne bezpośrednio po otrzymaniu wypłat przez większość konsumentów, w związku z czym zapotrzebowanie na pożyczki może pojawić się dopiero w okresie poświątecznym w celu „załatania” powstałych w budżecie domowym niedoborów finansowych – dodaje.
Klienci chcą szybkich pożyczek
Właściciel niewielkiej firmy udzielającej pożyczek zaznaczył, że co trzecia osoba, która brała pożyczkę w ostatnich tygodniach, wspominała o trudnej sytuacji materialnej przed świętami. – Telefon dzwonił non stop. Klienci zaznaczali, że potrzebują gotówki na już — dodaje. Oczekiwania klientów były różne. Jedni chcieli pożyczyć 1-2 tys. zł, inni znacznie więcej.
– Nie monitorujemy w ujęciu analitycznym bieżących zobowiązań, zaciąganych przez naszych klientów. Natomiast średnia wartość wnioskowanych pożyczek wynosi 6,6 tys. zł — zaznacza Marta Fila. Jak twierdzi ekspertka, Święta Wielkanocne nie generują tak dużych potrzeb wśród konsumentów, jak na przykład Boże Narodzenie, gdzie w zasadzie każdego roku zwiększa się zapotrzebowanie na pożyczki.
Wraz z wiosną rozpoczyna się sezon na pożyczki
– Klienci z reguły starają się, aby ich rata była możliwie najniższa, dlatego decydują się na rozłożenie pożyczki w czasie nawet na 42-46 miesięcy, co realnie zmniejsza obciążenie ich miesięcznego budżetu — dodaje.
Same święta stanowią początek większego zapożyczania się Polaków. Zdaniem ekspertów takim wyznacznikiem brania pożyczek są okoliczności związane z ważnymi wydarzeniami w kalendarzu.
W ujęciu liczbowym największe wzrosty o ponad jedną piątą właściciele punktów pożyczkowych obserwują bezpośrednio przed Majówką. Kolejne zauważalne etapy pożyczek następują w wakacje, jak i pod koniec sierpnia, czyli przed inauguracją roku szkolnego. Ostatni etap trwa od listopada do Świąt Bożego Narodzenia.
Czytaj też:
Ceny majonezu poszybowały. Widać to na paragonachCzytaj też:
Legendarna sieć sklepów może zawitać Polski. Konkurencja dla Żabki