Słabe nastroje utrzymują się z piątku, kiedy administracja Bidena ogłosiła nowe ograniczenia dla amerykańskich firm w zakresie sprzedaży półprzewodników i powiązanego sprzętu produkcyjnego do Chin.
Rynek czeka na CPI z USA, które już w czwartek. Przed nami start sezonu publikacji wyników amerykańskich spółek. Nasdaq ustnowił nowe dwuletnia minima. Indeksowi SP500 oraz Dow Jones do takiego wyniku brakuje niewiele. Jak na razie nie widać zakończenia spadków na Wall Street.
Kurs dolara
Dolar po NFP jest coraz silniejszy, a główna para walutowa osuwa się w stronę dołków z końca września. Złoto ponownie traci, a odbicie cen surowca na początku października okazało się jedynie korektą techniczną. Jesteśmy po danych z amerykańskiego rynku pracy a przed odczytem inflacji.
Przed weekendem dowiedzieliśmy się, że zatrudnienie w USA ponownie znacząco wzrosło we wrześniu, zwiększając się o 263 tys. Jednocześnie stopa bezrobocia zaskakująco mocno spadła do 3,5 proc.
Wynik NFP jest wciąż silny i znacznie przekracza próg około 70 tys. – tyle jest potrzebnych wakatów każdego miesiąca do integracji rosnącej populacji na rynku pracy. Spadek stopy bezrobocia wynikał głównie z tego, że z rynku pracy wycofało się we wrześniu 57 tys. osób.
Współczynnik aktywności zawodowej ponownie nieznacznie spadł do 62,3 proc. Od początku roku nie widać tu żadnego postępu. Z punktu widzenia Fed napięcia na rynku pracy nie zmalały więc w wystarczającym stopniu, należy spodziewać się kolejnych, wysokich podwyżek stóp. Dane nie są w 100 proc. klarowne.
Popyt na pracę wciąż znacznie przewyższa podaż. Dalszy lekki spadek inflacji płacowej (płace godzinowe były o 5 proc. wyższe niż rok wcześniej; wzrost płac osiągnął w marcu szczyt na poziomie 5,6 proc.) należy więc interpretować z ostrożnością. Dalsze podwyżki stóp przez Fed mają na celu ograniczać inflację.
Paliwa tanieją
Rezerwa Federalna chciałaby również, aby rynek pracy uległ schłodzeniu, wówczas ten czynnik w zdecydowanie szybszy sposób wpłynąłby na spowolnienie dynamiki wzrostu cen. Czwartek może okazać się dniem wyższej zmienności. Konsensus rynkowy zakłada wzrost inflacji bazowej do 6,5 proc., co argumentowane jest coraz wyższymi cenami czynszów. Pamiętajmy, że koszty mieszkaniowe są najważniejszą pozycją w koszyku dóbr. Z kolei spadek cen używanych aut będzie nieco tłumił wynik. Perspektywy dla inflacji zasadniczej są lepsze.
Tutaj dalszy spadek cen benzyny łagodzi sytuację. Ponadto wzrost cen żywności powinien powoli tracić impet. Dane są szczególnie ważne, ponieważ będą mogły wpłynąć na kolejną decyzję Rezerwy Federalnej. W tym roku zaplanowane są jeszcze posiedzenia listopadowe oraz grudniowe. Niższe odczyty będę wodą na młyn wszystkich tych uczestników rynku, którzy oczekują złagodzenia polityki monetarnej przez Fed. Wyższe wręcz przeciwnie – utrzymania obecnego tempa zacieśniania lub jego podwyższenia.
Czytaj też:
Ursus znika z giełdy. Znamy datę wycofania akcjiCzytaj też:
Nieudana inwestycja znanego spekulanta w WIG 20. Wszystko przez tzw. podatek Sasina