Wiceprezes NBP: W styczniu i lutym zobaczymy wyższą inflację

Wiceprezes NBP: W styczniu i lutym zobaczymy wyższą inflację

Marta Kightley
Marta Kightley Źródło: PAP
„W styczniu i lutym zobaczymy zapewne wyższą inflację, ale od marca powinna się ona obniżać i ten trend powinien się utrzymać w kolejnych miesiącach i latach” - powiedziała w wywiadzie dla Business Insidera wiceprezes Narodowego Banku Polskiego Marta Kightley.

Jak mówi w rozmowie z Business insiderem wiceprezes NBP Marta Kightley, od marca inflacja powinna zacząć się obniżać. Nie oznacza to jednak, że walka z inflacją się zakończyła. Ostatnie odczyty na poziomie 16,6 proc. to co prawda wynik znacznie poniżej oczekiwań analityków, ale wciąż jest on bardzo wysoki.

Walka z inflacją

– To są oczywiście pozytywne informacje, ale w walce z inflacją jeszcze długa droga przed nami, zanim spadnie ona w okolice celu inflacyjnego NBP – powiedziała wiceprezes NBP.

Problem wysokiej inflacji dotyczy nie tylko Polski. Z gwałtownymi wzrostami cen muszą sobie radzić niemal wszystkie kraje na świecie. Spadek inflacji będzie, zdaniem wiceprezes NBP, zależał od globalnej polityi największych mocarstw.

– Widzimy wyraźne ochłodzenie koniunktury zarówno na świecie, jak i Polsce, które wynika z efektów wojny, a także globalnego i krajowego zacieśnienia monetarnego. Warto pamiętać, że nasz bank centralny zaostrzając politykę pieniężną, nie wpłynie na ceny surowców na światowych rynkach, ale amerykańska Rezerwa Federalna już tak. W Polsce widzimy, że podwyżki stóp wpłynęły bardzo silnie na agregaty monetarne, na kredyt, a co za tym idzie, stopniowo będą wpływały na całą gospodarkę – powiedziała Marta Kightley.

Cel inflacyjny

Cel inflacyjny Narodowego Banku Polskiego wynosi 2,5 proc., z dopuszczalnymi odchyleniami w zakresie od 1,5 proc. do 3,5 proc. Zdaniem wiceprezes NPP, inflacja będzie się obniżać stopniowo i w okolice celu wróci dopiero w 2025 roku. Marta Kightley przypomina, że inflacja to efekt całego szeregu różnych zdarzeń, z którymi musiała sobie poradzić światowa gospodarka.

– Najpierw była pandemia z pozrywanymi łańcuchami dostaw, co wygenerowało impuls inflacyjny widoczny do dziś. Ludzie przestali konsumować usługi i zaczęli konsumować dobra. Na przykład Amerykanie zaczęli bardzo gwałtownie nabywać dobra trwałego i półtrwałego użytku, co dodatkowo obciążyło łańcuchy dostaw. Potem po pandemicznym szoku ceny surowców zaczęły rosnąć, a jednocześnie gospodarki odbiły po recesji i pojawił się silny wzrost popytu. Następnie pojawił się szantaż gazowy ze strony Rosji jesienią 2021 r. i chwilę później wybucha wojna. Sytuacja geopolityczna wywróciła wszystko do góry nogami – powiedziała w rozmowie z Business Insiderem.

Czytaj też:
Gdzie najbardziej wzrósł czynsz? Polska w czołówce
Czytaj też:
Fitch wystawił Polsce rating. Minister finansów komentuje

Źródło: Business Insider